Nasza świadomość o sztukach walki przez lata kształtowana była przez filmy z Bruce’em Lee i Jeanem-Claude’em Van Dammem oraz przez mistyczne legendy o buddyjskich mnichach i ich nadludzkich umiejętnościach. Z drugiej strony do wzrostu popularności sztuk walki przyczyniły się udane olimpijskie starty naszych zawodników w Judo, które oglądało się całymi rodzinami przed telewizorami. I nagle wszystko się zmieniło. Nadeszła era MMA, która znacząco zmieniła obowiązującą rzeczywistość.
Sacrum i profanum
Jedno jest pewne – sztuki walki przeszły i nadal przechodzą wielką metamorfozę.
W dobie popularyzacji MMA kluby stały się widoczne dla szerokiej publiczności. Ludzie przestali się ich „bać”, a zaczęli je tłumnie odwiedzać. To wyjście z cienia po ponad dziesięciu latach, wymusiło na sztukach walki rozwój. Dziś dojo to miejsce gdzie spotykamy ludzi po 50. i starszych, dzieci, biznesmenów, artystów, rodziców – w zasadzie każdego. Gymy, gdzie na co dzień trenują zawodnicy MMA, Karate, czy Jiu Jitsu, są dziś miejscami otwartymi dla każdego. Jednak „odczarowanie” nastąpiło właśnie dzięki brutalnie wyglądającym walkom MMA. Pamiętam, jakie kontrowersje budziły te walki, kiedy pierwsze zawody UFC oglądało się na płytach CD. Co zaskakujące, ten szok stał się dla nas motorem rozwoju.
Metamorfoza
Ludzie „otworzyli się” na kluby, a kluby stały się bardziej przystępne dla ludzi. Czaru sportów walki mogą zaznać dzisiaj wszyscy, a dostęp do wiedzy – jak widać to na przykładzie Brazylijskiego Jiu Jitsu – nie jest już tajemną wiedzą należącą do jednej rodziny. Dziś komercyjnie można trenować również w klasztorze Shaolin – Mekce i symbolu dla wszystkich wojowników. Dzięki temu sztuki walki otworzyły się też na wiele różnych aktywności.
Nowoczesny Crossfit, elementy aerobiku, jogi a nawet akrobatyki to tematy, które na stałe wpisały się w trening. Powstają nowe narzędzia – dziś już nie tłucze się kamieni gołą ręką i nie uderza godzinami w makiwarę. Powstają narzędzia treningowe, maski imitujące trening w górach i wiele innych. Sporty walki zaczęły łączyć ze sobą wiele elementów pozornie do siebie niepasujących. Trenerzy nie ćwiczą już tylko jednego stylu a czerpią wiedzę z innych, odległych sztuk walki – i nie tylko. Uderzacze trenują parter w Brazylii, a parterowcy latają do Tajlandii trenować Muay Thai. Bo nie da się być dobrym i przekrojowym zawodnikiem, kiedy zamyka się na jeden styl, jeden zestaw ćwiczeń i jeden typ narzędzi.
Dobry zawodnik nie zamyka się na jeden styl – Trener Grzegorz Wierzbicki
Etykieta
Są jednak kwestie, które pozostają w sztukach walki niezmienne bez względu na ich rozwój. To etykieta i etyka. Dojo to dla wielu miejsce święte. Trenuje się tu i „wykuwa” żelazną wolę. Dzieci uczą się wspaniałych zasad i zachowania (patrz przysięga dojo Karate Kyokushin) i tego, że osiągnięcie celu wymaga determinacji i samozaparcia. Nic nie przychodzi tu łatwo i za darmo. Dojo, trener i trening po prostu uczą jak żyć. Te elementy sprawiają, że – mimo rozwoju, nowoczesnego sprzętu i ogólnej ewolucji – sala treningowa nadal jest miejscem magicznym. Miejscem do którego chce się przyjść.
Przyszłość
Treningi sportów walki stały się najbardziej przekrojowymi i wymagającymi treningami. I każdy ma do nich dostęp. Przynależność do klubu to dla wielu styl życia. Zawieramy tu przyjaźnie, niekiedy na całe życie, poznajemy partnerów – bo gdzie można poznać bardziej wartościowych ludzi? Dlatego warto przyjść do najbliższego klubu i przekonać się na własnej skórze, czym stały się sporty walki w XXI wieku.
Autor: Grzegorz Wierzbicki – Instruktor sztuk walki w Academia Gorila Skierniewice.
Profil Klubu Academia Gorila Skierniewice.