Crossfit, jak każda nowa dyscyplina sportowa, wywołuje u ludzi skrajne emocje. Jedni uważają go za świetną formę treningu, przynoszącą szybkie i satysfakcjonujące efekty, inni – za zbyt wymagającą i kończącą się szeregiem kontuzji. Co zatem uznać za mit? Poznaj cztery największe, pozostające w obiegu bzdury.
- Crossfit jest dla zaawansowanych sportowców
Najbardziej chyba rozpowszechniony mit. Intensywność treningu i rodzaj ćwiczeń każdy dobiera tutaj indywidualnie, więc nie ma rzeczy, które byłyby dla nas za ciężkie. Jeżeli kondycja nam na to pozwala, biegamy długie kilometry, na siłowni wyciskamy z siebie siódme poty. Jeśli nie – zaczynamy lekko, od skakanki, przysiadów, brzuszków czy piłki lekarskiej. Dopiero w miarę postępów zwiększamy intensywność i dokładamy bardziej wymagające ćwiczenia.
- Crossfit brzydko rozbuduje mięśnie
Jeżeli wydaje Ci się, że od treningów nabawisz się sylwetki jak kulturysta, to uspokajamy – nic bardziej mylnego. Crossfit sięga po wiele dyscyplin, zaś żeby rzeczywiście dorobić się odpowiedniej masy, musisz się na nią ukierunkować. Niech nie przeraża Cię więc wizja zbyt rozbudowanych barków czy topornych nóg – crossfit modeluje, ale nie rozbudowuje.
- Crossfit obarczony jest licznymi kontuzjami
Kolejne nieporozumienie – ryzyko kontuzji nie jest bowiem zależne od dyscypliny sportowej, ale od techniki. Jeżeli poprawnie będziemy wykonywać poszczególne ćwiczenia, nie ma powodu, aby doszło do jakichkolwiek urazów czy obrażeń. Jeśli natomiast jesteśmy nieostrożni i nie uważamy na to, co robimy, kontuzji nabawimy się nawet w domu na macie. Osoby początkujące mogą jednak zacząć treningi pod okiem trenera – wtedy ryzyko spada tu do minimum.
- Crossfit wymaga godzin spędzonych na siłowni
Większości ludzi crossfit kojarzy się z podnoszeniem ciężarów i nieustanną siłownią. Tymczasem, jak już wspomnieliśmy, równie dobrze możemy postawić tu na basen oraz pływanie. Mało tego – ćwiczyć możemy też w domu, jeśli tylko mamy na podłodze kawałek wolnego miejsca. To z kolei oznacza, że nie ogranicza nas tutaj nic – ani pogoda, ani zasobność portfela.