W zdrowym ciele zdrowy duch – mówili. Jakoś ciężko było w to uwierzyć, kiedy z każdego meczu wracało się z siniakami, a następnego dnia zakwasy nie pozwalały wstać z łóżka. A dzisiaj? Dzisiaj nie wyobrażam sobie tygodnia bez trzech treningów w grafiku.
Żebyśmy mieli jasność – to nie jest łatwy sport. W czasie jednego treningu lecą z nas takie ilości potu, że wcale nie dziwię się już statystykom, jakoby spalać się tak dało nawet 1000 kalorii. Chociaż wcześniej okazjonalnie grywałem w tenisa, na niewiele tamta kondycja mi się zdała – squash na nowo zweryfikował, co umiem i okazało się, że nie umiem nic.
Zacząłem na bogato, bo od kupienia profesjonalnego stroju, obuwia oraz sprzętu. Zbankrutowanych jednak uspokajam, bo wcale nie trzeba okleić się metkami, żeby wejść na kort i dobrze się bawić. Spokojnie sprawdzą się jakiekolwiek sportowe, luźne ciuchy, gwarantujące swobodę ruchów i zapewniające ciału oddychanie. To akurat jest nie bez znaczenia, bo wspomniany wcześniej pot szybko zmienia nasze koszulki w mokry kompres, który nieprzyjemnie się klei do ciała. Plus tego jest taki, że jak się pocisz, to wiesz, że spalasz tłuszcz.
Sam gram od niespełna roku, zrzuciłem już dobrych 10 kilo i z typowego człowieka zza biurka, dla którego wejście na czwarte piętro stanowiło niekiedy problem, znowu stałem się całkiem rześkim trzydziestopięciolatkiem. Inne sporty niespecjalnie mi podeszły – bieganie wymaga pogody, piłka nożna drużyny, a siłownia to dla mnie nuda. Squash okazał się strzałem w dziesiątkę – pracuje tu całe ciało, kilogramy lecą, ciało się poprawia, a i kondycja zdecydowanie lepsza.
Początkujący polecałbym jednak lekcje z instruktorem – sam zaczynałem od gry z kolegą i początkowo przypominało to mecz dziesięciolatków. Dopiero później zainteresowaliśmy się takimi rzeczami jak zasady gry. Dla amatorów i niedzielnych graczy może to nie mieć większego znaczenia, ale dla osób podchodzących bardziej ambitnie do sportu czy też zwyczajnie mających ochotę na rywalizację reguły są jednak istotne. A sport sam w sobie gorąco polecam!